poniedziałek, 18 stycznia 2016

Superfoods - cudze chwalicie...



...swego nie znacie.


Moda na zdrowy styl życia trwa już od ładnych paru  lat. Modnie jest być eko, fit, slow. Cieszę się  z tego, ponieważ generalnie moda na zdrowie krzywdy nikomu nie przyniesie. Zdarzają się oczywiście maniacy, którzy nawet w zdrowym trybie życia przesadzają i  wpędzają się ( o ironio) w choroby, ale mam nadzieję, że znaczna większość na podążaniu za zdrowym trendem jedynie zyskuje.

Jedną z najbardziej propagowanych ostatnio mód, jest ta na zdrowe, czyste, nieprzetworzone jedzenie. Pojawiła się nawet lista produktów, które są szczególnie zalecane w zdrowej diecie. Te produkty to tzw. superfoods - czyli najlepsi z najlepszych.  Po pierwsze mają moc wartości, pomagających nam utrzymać nasz organizm w dobrej formie, po drugie  zapobiegają chorobom, w tym nowotworowym, po trzecie wspomagają naszą odporność, a poza tym często w bonusie mają też odmładzanie, oczyszczanie, dodawanie naturalnej energii, zwiększanie libido i wiele wiele innych

Lista produktów jest bardzo długa i zawiera mnóstwo znanych nam warzyw i owoców, jak choćby czosnek czy jabłka. Warto się z nią zapoznać i komponować swoje menu w oparciu o te właśnie produkty. Jest tylko jedno ale...

Każde czasopismo, każda strona o zdrowym odżywianiu, każdy blog pokazuje nam superfoods jako coś niesamowicie ekskluzywnego. Bardzo długo to superjedzenie kojarzyło mi się z nasionami chia, spiruliną, kapustą bok choy, owocami goji.  Zdrowe koktajle reklamowane w fitnessowych magazynach obowiązkowo w składzie mają glony, orzechy makadamia, olej kokosowy, chia i mnóstwo innych obco brzmiących nazw. I tu zawsze zapala mi się lampka: czy aby na pewno musimy lecieć do delikatesów, wydawać kupę forsy, żeby móc z uśmiechem na ustach popatrzeć w lustro i powiedzieć sobie - tak, żyję zdrowo?

Reklama dźwignią handlu - o tym wie chyba każdy. A to co lansowane przez media nie zawsze jest takie zdrowe, jak się wydaje, albo przynajmniej nie jest bardziej zdrowe od  naszych rodzimych produktów.  Nie trzeba wydawać kroci, żeby  żyć zdrowo. Baa okazuje się nawet, że wybierając nasze lokalne produkty, a nie te reklamowane przez magazyny o zdrowiu i modzie możemy żyć znacznie zdrowiej.

Jednym z najbardziej znanych ostatnio produktów superfoods jest Quinoa czyli komosa ryżowa. Będąc na macierzyńskim oglądałam wszystkie te poranne programy, gdzie jako wypełniacz czasu gotują celebryci. I powiem Wam, że komosę żrą wszyscy - tancerze, aktorki, dziennikarki. Cudowna, genialna, nie wyobrażam sobie bez niej śniadania - to tylko niektóre ze zdań, jakie się wtedy przewijały. Okazuje się jednak, że wcale tak pięknie nie jest. Po pierwsze - komosa ryżowa jest głównym składnikiem pożywienia ludzi mieszkających w Ameryce Południowej - z tego samego powodu co ryż w Chinach - jest ( a w zasadzie była) tania. Niestety moda na nią sprawiła, że podrożała - produkt zaczyna być uważany za ekskluzywny, a co za tym idzie ludzi,  dla których był podstawą jadłospisu przestaje być na niego stać. Po drugie  - zachwycamy się, że bezglutenowa - kasza jaglana też nie ma glutenu, a przy okazji jest naszym polskim dobrem.  Ponadto quinoa jest bogata w saponiny i lektyny. Są to substancje, które mogą podrażniać żołądek ( szczególnie dziecięcy).  W tej walce u mnie  wygrywa : KASZA JAGLANA

Jagody goji - na nie to dopiero był szał. Lecznicze i odmładzające - ładowałam to do każdej owsianki, wierząc w ich magiczną moc.  Są wspaniałe pod jednym warunkiem: muszą być surowe i świeże. W Polsce najczęściej dostępne są suszone,  tracąc tym samym wiele ze swych właściwości. Możemy czasem kupić również super - zdrowy i super - drogi sok z tych owoców. I teraz z uwaga:  żeby dostarczyć organizmowi porządnej dawki antyoksydantów należy wypić dziennie 13 porcji świeżego soku - albo zjeść JEDNO JABŁKO. Bardzo podobne właściwości ma również żurawina, którą w okresie jesiennym możemy kupić znacznie taniej i to świeżą. Wybieram zatem: JABŁKA I ŻURAWINĘ

 Nasiona chia - przyznaję, dałam się ostatnio na to naciągnąć w markecie na stoisku ze zdrową żywnością. Zapanowała na  te małe nasionka moda i jakoś tak bezwiednie wrzuciłam je do koszyka. A dopiero potem poczytałam o ich właściwościach i cóż odkryłam? Otóż nasze polskie siemię lniane, które dorzucam całej mojej rodzinie do zup i owsianek ma znacznie więcej dobroczynnych kwasów omega - 3 od nasionek szałwi hiszpańskiej. Ma też więcej lignanów - związków redukujących ryzyko wystąpienia  nowotworu. Wybieram: SIEMIĘ LNIANE

Sok z noni - cudowny, odmładzający sok, bogaty w przeciwutleniacze. Wzmacnia serce, odporność, wspomaga leczenie. Hmmm zaraz zaraz, czy to nie aby o malinach? Albo aronii?  Zarówno aronia ( niestety zapomniana w ostatnich latach), jak również maliny w naszej szerokości geograficznej są znacznie zdrowsze od superfood noni. Szczególnie, jeśli mamy swoje własne, ekologiczne plantacje. Wybieram: MALINY I ARONIĘ

Jagody acai - kolejne odkrycie ostatnich lat. Faktycznie są bardzo zdrowe  - mają dwa razy więcej antyoksydantów niż borówki, zawierają też zdrowe  kwasy tłuszczowe, witaminy i minerały. Jednak ich cena jest bardzo wysoka, dlatego z czystym sumieniem możemy zamienić je na borówki i inne jagodowe, ze względu na bardzo podobne właściwości. Skorzysta na tym również nasz budżet. Wybieram BORÓWKĘ

 

Spirulina - ostatni ( przynajmniej dla mnie) hit w mediach. Gdzie nie spojrzę - algi. W reklamach i artykułach mówi się dużo o tym, że algi są bogate w minerały i witaminy, mają właściwości oczyszczające organizm. I rzeczywiście brzmi to super, gdyby nie jeden mały fakt, o którym się milczy - jeśli zjemy 50 gram tego produktu będziemy się cieszyć całym dobrodziejstwem spiruliny, ale dzienna dopuszczalna dawka to jednie 5 gram. Również wysoka zawartość białka przy spożyciu jedynie 5 gram jest niewielkim procentem. w naszej diecie.  Znalazłam też  informację o tym, że reklamowana w algach witamina B12 jest tzw. pseudowitaminą B12 i jest nieaktywna u ludzi. Prawdą jest, że ma właściwości antyoksydacyjne, ciągle trwają również badania nad tym czy suplementacja tym glonem może ograniczyć rozwój wirusa HIV ( aktualnie trwa faza potwierdzania wyników i wszystko wskazuje na to, że jest tak rzeczywiście). Na co możemy zamienić spirulinę? Na.... SZPINAK

Z pewnością produkty lansowane przez media jako superfoods nam nie zaszkodzą - są zdrowe i mają moc cennych dla naszego zdrowia związków. Jednak ja staram się pamiętać o tym, że  najlepsze dla mnie i mojej rodziny jest  to, co rośnie niedaleko. Dlatego w pierwszej kolejności szukam u siebie w ogródku, potem na targu, w zieleniaku. Zależy mi, żeby jeść lokalne produkty, nie przetwarzane, nie konserwowane chemią, nie suszone. Zagraniczne superprodukty traktuję jako ciekawostkę, którą chętnie wypróbuję, ale wierna zostaję polskiej superżywności. Najlepsze jest to co świeże, lokalne i sezonowe.  Warto zapoznać się listą superfoods - jest tam mnóstwo naszych rodzimych produktów, które nielansowane przez media pozostają w cieniu egzotycznie brzmiących nazw.

***
A z reszty nasion chia zrobiłam mojemu dziecku super sensoryczną zabawkę nazwaną przez nas Glucikiem. Przepis  na Gluta w piątek:)

1 komentarz:

  1. nie wiem jak działają jagody goji ale borówka to najlepszy znany mi owoc -zalecany przy wadach wzroku i wielu innych schorzeniach. JA odkryłam je w ciąży kiedy okazało się że mam cukrzycę ciążową - to były jedyne owoce które mogłam jeść bezkarnie w hurtowych ilościach bo nie podnosił mi cukru tylko obniżały. A że swojej strony polecam na oczyszczanie organizmu zamiast glonów nasze rodzime kiszonki. Też uważam ze najzdrowsze jest lokalne

    OdpowiedzUsuń

Witaj na mojej stronie. Cieszę się, że jesteś:) Jeśli chcesz coś dodać od siebie - napisz. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam