poniedziałek, 1 czerwca 2015

Uczcij Dzień Dziecka wraz ze swoim Wewnętrznym Dzieckiem




Dziś Dzień Dziecka - zaraz po urodzinach mojego Syna najważniejszy dzień w roku. Świętujemy już od soboty - były prezenty, pyszności, wycieczki i dużo czasu tylko dla siebie wzajemnie. Moje dziecko zasypiało dziś z uśmiechem na ustach, więc uważam, że Dzień Dziecka był bardzo udany. Mam nadzieję, że Wasze dzieci również szczęśliwe z kończącego się dnia zasypiały z błogostanem na twarzy.


Ale czy ów błogostan odczuwa również Wasze Wewnętrzne Dziecko? Z pojęciem Wewnętrznego Dziecka zetknęłam się w majowym Sensie ( a jakżeby inaczej, ostatnio oprócz Zwierciadła to jedyna gazeta jaką czytuję, mając przesyt babskimi prasówkami). Otóż każdy z nas posiada w sobie tę cząstkę, która nigdy nie dorosła i którą nieraz trzeba utulić i ukołysać, a czasem należy podążyć za nią i oddać się całkowitej beztrosce.
Zanim zostaniesz rodzicem, najpierw ukołysz i uspokój malucha w sobie. Niech się nie boi złości ani lęku. Kup mu zabawkę, zabierz na spacer, nakarm do syta i ukochaj. Ale bądź ostrożna - dzieci bywają kapryśne.

A zatem: O co chodzi? Podam przykład z gazety: matka kilkulatka rozmawia przez telefon z koleżanką i żali jej się, że przez pół roku planowali z mężem wyjście do teatru a jej syn akurat dzisiaj się rozchorował. No jak on mógł?? ( to tupie nogą jej Wewnętrzne Dziecko, które  nie dostało tego na co czekało) Dorosły stwierdzi bowiem, że takie rzeczy się zdarzają, dziecko  sobie tego nie zaplanowało i nie jest niczemu winne. 


Takich sygnałów codziennie w różnych sytuacjach otrzymujemy mnóstwo. Są dla nas ważną wiadomością, że jakaś nasza potrzeba nie została zaspokojona, że nasze ukryte Dziecko cierpi. Czasem wystarczy mu wytłumaczyć sprawę z perspektywy Dorosłego, czasem trzeba mu ulec, albo znaleźć dogodne dla wszystkich wyjście. 
Jak mamy zapewnić szczęśliwe życie swoim dzieciom , bliskim, partnerom - jeśli sami żyjemy w konflikcie  ze swoim "ja", napędza nas frustracja  i poczucie beznadziei? Szczęście rodzi szczęście. Jeśli pokochamy swoje życie i o siebie zadbamy będziemy lepsi dla innych.

Modne jest teraz życie bez zobowiązań - bez rodziny, bez stałej pracy, życie wolne i niezależne, które nastawione jest tylko na zaspokajanie swoich potrzeb. Każdy z nas zna przynajmniej kilku przedstawicieli tzw. Niebieskich Ptaków. Ci ludzie to tak naprawdę Wewnętrzne Dzieci, które nie chcą dorosnąć, nie są gotowe na zmierzenie się z prawdziwym światem. Ale znam też ludzi, którzy od zawsze wydawali mi się starzy, pomimo, że mieli tyle lat co ja. Nie było i nie ma w nich pasji, chęci doświadczania i poznawania, zachwytu. Dlatego pamiętajmy o naszych Wewnętrznych Dzieciach. Dopuszczajmy je do głosu, dbajmy z rozsądkiem o ich potrzeby, pozwólmy się czasem im wykrzyczeć i wypłakać ( co ja dziś uczyniłam, przez co mąż ma focha i myślę, że do jutra mu nie przejdzie), ale wychowujmy je mądrze. Zwracajmy uwagę na to, co maluchy w nas chcą nam powiedzieć - może za mało czasu poświęcamy sobie, jesteśmy za dojrzali jak na swój wiek, brakuje nam radości życia, nie dostrzegamy piękna wokół siebie? Pozwólmy sobie na luz, na błędy, na zły dzień.

Ja dziś uwolniłam swojego Wewnętrznego Bachora ( nie słodkiego dzieciaczka) - myślę, że jego najgorszą wersję. Prosta i prozaiczna sytuacja - zapomnieliśmy w sklepie kupić dla mnie tonik i krem. Moje Wewnętrzne Dziecko poczuło się zaniedbane, bo jak to tak zapomnieć??? To już wzbudziło jego złość. Moja prośba, żeby Mąż skoczył do sklepu i kupił, jak  nasz Syn zaśnie, spotkała się z odmową, która moje Wewnętrzne Dziecko doprowadziła do furii. Z prozaicznego powodu wywiązała się wielka awantura z trzaskaniem drzwiami, wszystkimi przekleństwami świata i prawie rękoczynami w moim nieudolnym wykonaniu. Dopiero kiedy głos  Wewnętrznego Dorosłego  wytłumaczył mu na spokojnie, że to błahostka osiągnęłam spokój. Codziennie każdy z nas toczy ze sobą takie rozmowy. Ważne jest to, że w każdym z nas jest miejsce i dla Dziecka i dla Dorosłego:) Ja muszę z pewnością dopieszczać to Dziecko, ale też tłumić zapędy Bachora.



Ps. A dzięki temu, że coraz lepiej poznaję moje Wewnętrzne Dziecko, mogę coraz lepiej zrozumieć smutki i smuteczki, a także bunty mojego Syna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj na mojej stronie. Cieszę się, że jesteś:) Jeśli chcesz coś dodać od siebie - napisz. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam