poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Wiosenne porządki #1: Posprzątaj swój umysł





 Chyba z milion razy i przy każdej okazji pisałam już, że uwielbiam żyć zgodnie z porami roku. Zaczynając od aktywności i jedzenia, na zapachach żeli pod prysznic, gęstości balsamów i rodzajów książek kończąc -  absolutnie wszystko dzieje się u mnie zgodnie z daną porą roku.
To co podoba mi się zimą zazwyczaj drażni mnie  latem i odwrotnie. Każde stworzenie żyje zgodnie ze zmianami w świecie, dlatego myślę, że takie intuicyjne podejście do moich potrzeb jest lepsze niż wciskanie sobie na siłę np. w zimie, że koktajle owocowe są pyszne i zdrowe i muszę je w siebie wpychać na zmianę z jogurtem naturalnym. W zimie potrzeba mi kalorii i czekolady:) Wychładzające diety koktajlowe zostawiam na cieplejsze okresy - wtedy mój organizm się przeciw nim nie zbuntuje. 

Wiosna to czas odnowy. Odnowy pod każdym względem. Tak więc, jak co roku,  z początkiem wiosny zapragnęłam gruntownych porządków, intensywnej pielęgnacji ciała i twarzy, modernizowania, przekopywania i wszystkiego co niesie za sobą zmianę i oczyszczenie. 

Jakiś czas temu trafiłam na darmowy dodatek magazynu Sens, który można było sobie ściągnąć na smartfona. Zdrowie ma sens wychodzi chyba jako kwartalnik, jednak ja spotkałam się z nim pierwszy raz. To, co bardzo mi się spodobało to potraktowanie wiosny, jako momentu na całkowity detoks. W artykule Wiosenne przebudzenie mamy trzy kroki, które stały się dla mnie inspiracją do stworzenia swojego programu oczyszczającego na tę porę roku. W Sensie są to; detoks umysłu, oczyszczanie ciała, joga. Ja postanowiłam nieco rozszerzyć zakres działań również na inne aspekty życia i pielęgnacji siebie, o czym w kolejnych wpisach. 

Dziś krok pierwszy - detoks umysłu.  Krok wg mnie najważniejszy, jeśli bowiem się nie uporamy z toksycznymi myślami i przekonaniami, nie ruszymy z następnymi sprawami. Myślę, że jest to też najtrudniejszy krok, w którym będziemy musieli się zmierzyć z trudnymi dla nas sprawami. Ale do rzeczy.

Każdy z nas codziennie natrafia na miliony większych i mniejszych przeszkód czy też problemów, które obniżają nie tylko nasz nastrój, ale również  chęć podejmowania kolejnych działań. Szczególnie my, kobiety, mamy tendencję do wyobrażania sobie tysiąca tragicznych scenariuszy przyszłości na podstawie w gruncie rzeczy błahego zdarzenia bądź nieprawdziwego przekonania. Ile razy myślałaś: jak będę mieć 5 kilo mniej to będę superszczęśliwa? A potem już 5 kilo chudsza wylewałaś morze łez, bo jakoś to szczęście nie nadeszło wraz ze zgubionymi kilogramami? Albo, że będziesz najszczęśliwszą osobą na świecie  kiedy już kupisz tę torebkę/ buty/ samochód? Ja bardzo długo żyłam w tamtym roku w przekonaniu, że   dopóki nie zrobię gruntownego remontu mieszkania, nie urządzę go co do joty wg mojego ( aktualnego) gustu to nie zaznam szczęścia absolutnego, bo zawsze wchodząc do mieszkania będzie mnie uwierało wszystko to, co mi się nie podoba. I co? W wakacje, jak wiecie, dopięłam swego -  miała miejsce metamorfoza absolutna naszego domu - a ja wyczerpana stresem i swoimi oczekiwaniami w tym pięknym nowym mieszkaniu padłam z największym dołem od ponad dwóch lat na kanapę i przeryczałam wiele dni.  

Lektura Sensu podsunęła mi nazwisko psychologa Rafaela Santadreu, który napisał książkę "Twój umysł na detoksie" Recenzja tej książki niebawem się pojawi, dziś natomiast skupię się na pracy z toksycznymi dla nas myślami.  Santadreu pisze o tym, że między zdarzeniem a   naszymi emocjami jest ogromna przestrzeń, którą wypełniamy naszymi myślami, a w zasadzie interpretacjami. To co dla jednych będzie tragedią dla innych będzie jedynie niefajne. To my oceniamy  wszystko co nas spotyka i nadajemy temu jakieś  znaczenie. Autor Detoksu... wymienił również szereg toksycznych przekonań, które wpędzają nas w poczucie, iż jesteśmy ludźmi nieszczęśliwymi, pomimo, że realnie powinniśmy być wzorem radości. 

Jeśli wpędzasz się w smutek z powodu tego, że masz za dużo kilogramów a POWINNAŚ ćwiczyć  przynajmniej 3 razy w tygodniu i mieć  piękne wcięcie w talii, bo tylko wtedy szczęście zapuka do twych drzwi to wiedz, że NIE MUSISZ ĆWICZYĆ i być super zgrabna, żeby być szczęśliwą.

Jeśli uważasz, że MUSISZ być KIMŚ w życiu, żeby być spełniona i szczęśliwa, to wiedz, że nie musisz.  

Jeśli uważasz, że musisz być przykładną córką i spełniać każde życzenie rodziców nawet swoim kosztem - nie musisz .

Oczywiście możesz dążyć do tego, co chcesz w życiu osiągnąć, ale równocześnie mieć świadomość, że twoje cele i priorytety mogą się zmienić i nie ma niczego złego w tym, że w pewnym momencie stwierdzisz, że pomimo zaplanowanej  kariery naukowej lepiej sprawdzasz się jako matka i chcesz się temu poświęcić. Masz do tego prawo. 

Nie myl  pragnienia z potrzebą.Pamiętaj, że każda wymyślona potrzeba, staje się źródłem słabości
                                                      Zdrowie ma sens, wiosna 2016


 Jak zatem przeprowadzić detoks swoich myśli? 

Na pewno musisz zastanowić się, co jest twoim osłabiającym cię przekonaniem. Dla mnie czymś takim jest praca. To co wprawia mnie w nerwy, strach i poczucie bezsilności to przekonanie o tym, że wszyscy powinni doceniać moje starania i mnie uczciwie za to nagradzać. Staram się pracować na 100 %. Finansuję sobie sama szkolenia, poświęcam swój czas i energię na samorozwój, żeby dzieci, z którymi pracuję mogły na tym jak najwięcej skorzystać. Ale kiedy przychodzi do otrzymywania  np. premii motywacyjnej dostaję ją bardzo rzadko. Dlaczego? Ponieważ pani dyrektor ma swoje starsze koleżanki, które otrzymują tę premię za sam fakt przepracowania 20 lat w szkole. My młodzi musimy się z tym pogodzić. I ta myśl, że ja się staram a tu nic, wpędza mnie w notoryczny dołek. Po przeczytaniu artykułu, a później książki Santadreu  doszłam do tego, że:
1. wcale nie muszę się szkolić jeśli nie chcę - nikt ode mnie tego nie wymaga ( ten fakt, że tak naprawdę nie muszę, bardzo mi poprawia samopoczucie)
2. będę się dokształcać, bo chcę to robić dla siebie i dla uczniów
3. wcale mnie nikt za moje starania nie musi chwalić ( a ja wcale się nie muszę tym przejmować)
4. nie wpłynę na decyzje pani dyrektor, ale mogę wpłynąć na swoje do nich podejście. Jak? Skoro boli mnie fakt, że za dodatkowe kursy i działania  nie otrzymuję żadnej informacji zwrotnej, że to co robię jest fajne, to wykorzystam te umiejętności gdzie indziej. Szybko okazało się, że po kursach, które zrobiłam chętnie przyjmą mnie na zajęcia dodatkowe dwie szkoły prywatne i jedno przedszkole. Ponieważ dwie z trzech placówek poszło mi nawet na rękę co do godzin pracy, nie cierpi na tym mój syn a ja zarabiam więcej niż gdybym raz na jakiś czas dostała 200 zł premii motywacyjnej.
5. nagle okazało się, że to, co interpretowałam jako tragedię i podcinanie skrzydeł stało się dla mnie motorem do zawalczenia o siebie i swoje szczęście.

Najważniejsze w metodzie Rafaela Santadreu jest przekonanie o tym, że nie muszę ulegać schematom myślowym.  To czy będę szczęśliwa nie zależy od tego, czy jestem mężatką czy singielką, czy mam dzieci czy tylko psa, czy stać mnie na markowe ciuchy czy tylko na bazarkowe koszulki. Nie muszę być perfekcyjna, nie muszę spełniać oczekiwań innych ludzi, nie muszę w sumie nawet być szczęśliwa. Najważniejsze to zaakceptować, że nie zawsze dzieje się wszystko po naszej myśli, nie zawsze spotykamy tylko przyjaznych ludzi, a świat wokół nas nie jest jedynie piękny - ale to nie jest aż tak istotne, nie warto się nad tym pochylać. Nie dramatyzuj, nie twórz miliona tragicznych finałów - odpuść to na co nie masz wpływu:) A wtedy poczujesz... szczęście.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj na mojej stronie. Cieszę się, że jesteś:) Jeśli chcesz coś dodać od siebie - napisz. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam