wtorek, 17 marca 2015

Chwila z książką: Dzisiaj narysujemy śmierć, Wojciech Tochman


Są książki, które wypada znać. Nie mówię o takich oczywistych jak te, których autor otrzymał jakąś prestiżową nagrodę - Nobla czy NIKE, ale o takich, które odkrywają przed nami coś, czego nie wiedzielibyśmy, gdyby nie lektura tegoż utworu.
Dla mnie takim przykładem są książki z gatunku literatury faktu. Gdyby nie autor - reporter nie wiedzielibyśmy o życiu zwykłego człowieka, uwikłanego w konflikty nagłaśniane przez media. Nagle to, co jest dla nas trzyminutowym newsem w Wiadomościach nabiera nowego wymiaru. Widzimy człowieka, a nie suche fakty, podawane beznamiętnym tonem. I choć największą moją miłością jest Kapuściński, dziś chciałam powiedzieć o książce przedstawiciela młodszego dziennikarskiego pokolenia - Wojciecha Tochmana. Książka mnie dosłownie psychicznie zniszczyła,  a moja teściowa nie doczytała do końca, bo nie była w stanie znieść ogromu zawartego tam cierpienia. To nie jest miła lektura. Ale to lektura ważna.  Relacja z wydarzeń, które działy się nie tak dawno temu - w roku 1994. Miałam wtedy 10 lat. Pamiętam ten okres mojego życia całkiem nieźle. To był radosny, beztroski czas. Nikt w Polsce nie zawracał sobie głowy tym , że w kwietniu w Rwandzie masowo ginęli ludzie. Nie w wojnie, nie w żadnym przewrocie czy w rewolucji. Sąsiad jednego dnia podwoził do pracy sąsiada, a drugiego maczetą odcinał mu głowę... A potem jego dzieciom...

Tochman przedstawia nam relacje świadków, ale przede wszystkim ofiar i katów, dotyczących wydarzeń, które nie tak dawno miały miejsce w Rwandzie. Jest kwiecień 1994 roku. W małym państwie afrykańskim żyją obok siebie, dom w dom, okno w okno trzy klasy tego samego narodu - Tutsi, Hutu oraz Pigmeje. Przyjaźnią się, pracują w tych samych miejscach, ich dzieci chodzą do tych samych szkół. W ciągu jednej nocy wszystko się zmienia. Hutu z maczetami napadają na Tutsi, obcinają im głowy, gwałcą a potem zabijają kobiety, mordują dzieci. W ciągu kilku kwietniowych dni Hutu wymordowało około miliona Tutsi.

Reportaż Tochmana to nie tylko relacja świadków, którzy tę masakrę widzieli, to nie tylko głos ofiar, którym udało się przeżyć, to nie tylko spowiedź tych, którzy wtedy zabijali. To smutna refleksja nad tym, do czego zdolny jest człowiek. W dodatku człowiek, którego, wydaje się nam, dobrze znamy. Jak wielka nienawiść ukrywa się w ludzkiej duszy, że jest on zdolny do mordowania kilkumiesięcznych dzieci, tylko dlatego, że nie są członkami jego plemienia… Czytając, ma się wrażenie, że już gdzieś to słyszeliśmy, że już to oglądaliśmy. Stosy ciał, czaszki równo poukładane, wybieranie spośród tłumu tych, którzy są przeznaczeni do natychmiastowego zabicia, oddzielanie kobiet z dziećmi od mężczyzn… Druga wojna światowa, jest tragicznym wydarzeniem w dziejach świata, nad którym płaczemy do dziś. Po wydarzeniach w Rwandzie świat nie zapłakał, robi za to wszystko, aby zapomnieć, zepchnąć rok 1994 w niebyt. Nakazuje się oprawcom i ofiarom mieszkanie na tych samych ulicach, spotkania towarzyskie, bo przecież trzeba odbudować wzajemne zaufanie. Ale oni pamiętają i co ważne, chcą o tym co raz częściej mówić. I chwała Bogu, że istnieją ludzie, którzy chcą słuchać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj na mojej stronie. Cieszę się, że jesteś:) Jeśli chcesz coś dodać od siebie - napisz. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam