Znacie Sophie Dahl? Była modelka size plus robi ostatnio karierę w branży kulinarnej. Zarówno Sophie, jak i jej cała rodzina kochają dobre jedzenie i chętnie się tą miłością dzielą. Książkę kulinarną "Apetyczna panna Dahl" dostałam trzy lata temu na urodziny. I z miejsca się w niej zakochałam.
Po pierwsze dlatego, że jej szata graficzna jest totalnie w mojej ulubionej stylistyce. Podoba mi się nie tylko okładka, ale każde zdjęcie, które w książce się znajduje. Podoba mi się również Sophie Dahl - piękna, trochę niedzisiejsza kobieta, w romantycznym wydaniu, która przepięknie opowiada o jedzeniu, wplatając w te opowieści historie z jej życia. Podoba mi się podział treści na pory roku, ponieważ sama uwielbiam i staram się żyć zgodnie z nimi. Podobają mi się przepisy, bo są proste, szybkie i bezpretensjonalne. Jeśli nie macie jeszcze książki Dahl w swojej kuchennej biblioteczce, namawiam bardzo gorąco do kupienia. Pierwszym przepisem, który wypróbowałam ( i który często wykorzystuję) był chlebek bananowy, ale o tym za tydzień. Dziś nieco przekornie, bo w pierwszy dzień wiosny, na śniadanie zrobiłam trochę pożegnalnie muffinki gruszkowe, które w książce Sophie Dahl umieszczone są w rozdziale Zimowe Śniadania. Jednak są one tak niskokaloryczne i lekkie, że spokojnie mogą nam zastępować wiosenne a nawet letnie dania.
Po pierwsze dlatego, że jej szata graficzna jest totalnie w mojej ulubionej stylistyce. Podoba mi się nie tylko okładka, ale każde zdjęcie, które w książce się znajduje. Podoba mi się również Sophie Dahl - piękna, trochę niedzisiejsza kobieta, w romantycznym wydaniu, która przepięknie opowiada o jedzeniu, wplatając w te opowieści historie z jej życia. Podoba mi się podział treści na pory roku, ponieważ sama uwielbiam i staram się żyć zgodnie z nimi. Podobają mi się przepisy, bo są proste, szybkie i bezpretensjonalne. Jeśli nie macie jeszcze książki Dahl w swojej kuchennej biblioteczce, namawiam bardzo gorąco do kupienia. Pierwszym przepisem, który wypróbowałam ( i który często wykorzystuję) był chlebek bananowy, ale o tym za tydzień. Dziś nieco przekornie, bo w pierwszy dzień wiosny, na śniadanie zrobiłam trochę pożegnalnie muffinki gruszkowe, które w książce Sophie Dahl umieszczone są w rozdziale Zimowe Śniadania. Jednak są one tak niskokaloryczne i lekkie, że spokojnie mogą nam zastępować wiosenne a nawet letnie dania.
Muffinki gruszkowo - imbirowe
Składniki
- olej słonecznikowy ( jeśli mamy foremki silikonowe, to nie dodajemy)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody
- 1 łyżeczka imbiru ( ja dałam znacznie więcej)
- 1 łyżeczka cynamonu ( dałam więcej)
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej ( dałam łyżeczkę)
- 145 g. mąki orkiszowej ( ja dałam żytnią)
- 150 g. płatków owsianych błyskawicznych
- 225 g. pure gruszkowego ( Sophie sugeruje, żeby dać przecierki dla niemowląt, ja dałam trzy słoiczki 125 g. gruszek BIO Hippa )
- lekko ubite białko z 4 jajek
- 125 ml. jogurtu naturalnego
- 3/4 szklanki miodu lub syropu z agawy ( dałam miód)
- 3/4 szklanki rodzynek ( ja dziś nie dodałam i muszę powiedzieć, że brakuje mi ich w smaku muffinek, więc lepiej dodać)
Składniki suche - mąkę, płatki, przyprawy, sodę mieszamy razem i dodajemy wymieszane w drugiej misce składniki mokre. Mieszamy łyżką do całkowitego połączenia składników. Napełniamy foremki do muffinek do 3/4 wysokości. Pieczemy w 190 stopniach bez termoobiegu, z termoobiegiem w 170 stopniach przez 30 minut. Podajemy na ciepło z musem bądź powidłami. My smarujemy wierzch dżemem, najlepiej gruszkowym i może to dla niektórych samobójstwo, ale pijemy do tego mleko:) SMACZNEGO weekendu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj na mojej stronie. Cieszę się, że jesteś:) Jeśli chcesz coś dodać od siebie - napisz. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam