wtorek, 3 lutego 2015

O choroba



Chora matka to dramat. Dla dziecka, dla ojca dziecka i dla matki. W weekend miałam tyle planów. Posprzątam, pójdziemy na  spacer, upiekę ciasteczka. Poczytam, uszyję serca na walentynki dla moich chłopaków. Weekendu nie pamiętam.
Czasem się budziłam, gdy słyszałam krzyki Bobasa. Albo śmiech. Nie miałam siły nawet wyciągnąć do niego ręki, żeby go pokłaskać. Serce mi pękało.
Panicznie bałam się, że go zarażę. I niestety tak się stało. Mieszkanie, gdy w poniedziałek stanęłam na nogi, wyglądało jak chlew, naczynia piętrzą się do dziś w zlewie. Ale byłam spokojna, bo moje dziecko było z tatą, który się nim świetnie zajmuje i z wszystkim sobie poradzi. I nie mijająca, uporczywa myśl - co gdyby go nie było? Co z dziewczynami, które z różnych względów nie mają przy sobie partnera, które są pozostawione samym sobie. Jak one sobie radzą? Co, gdy ciało odmawia posłuszeństwa i człowiek nie jest w stanie ustać na nogach, a gorączka odbiera umiejętność trzeźwego myślenia, a dziecko trzeba nakarmić, przewinąć, pobawić się? Czy ja bym dała radę?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj na mojej stronie. Cieszę się, że jesteś:) Jeśli chcesz coś dodać od siebie - napisz. Będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam